piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 5

  Pięć, cztery, trzy, dwa... Dzzzyyyyńńńńńń... Szybkim ruchem zmiatam książki do torby. Jeszcze tylko jedna lekcja -pomyślałam- ale dlaczego to misi być WF?! Nie mam nic do WF, bo fajnie jest trochę pobiegać, pograć w drużynie, tylko zawsze miałam oddzielnie z chłopakami a teraz mamy razem. I znowu, nie mam nic do grania z chłopakami, ale tak się złożyło, że pozmieniali niektórym rozkład zajęć i teraz zamiast mieć z Jo i jej paczką mam ze Scottem.
  - Dobra. Zagramy dzisiaj w dwa ognie.- No świetnie, pomyślałam, gorszej gry nie mógł wybrać.
  Poza mną jest jeszcze pięć innych dziewczyn oraz dwa razy więcej chłopaków, więc drużyny wyglądały tak: ja, Annie, Tomas, Elisa i pięć osób których imion nie znam, kontra Filip, Alex, trzy dziewczyny oraz trzech chłopaków których widzę pierwszy raz na oczy, no i oczywiście Scott.
  Stanęłam z tyłu żeby uniknąć zetknięcia z piłką. Nigdy nie miałam dobrego refleksu i zawsze obrywałam piłką na samym początku.
  - Lucy! Uważaj!
  Szybko odwróciłam głowę w stronę głosu i trach... Oberwałam piłką prosto w skroń. Pojawiły mi się plamki przed oczami a świat stracił ostrość i zaczął ciemnieć. Zemdlałam.
  Gabinet szkolnej pielęgniarki to nie duży pokój pomalowany na kremowo. Biurko, szafka z dokumentami, dwa łóżka obok siebie przeznaczona dla chorych a ja leżę na jednym z nich. Nie mogę otworzyć oczu bo promienie słońca padają z okna prosto na moja głowę.
  - Ale ty słodko wyglądasz kiedy tak leżysz bezbronna księżniczko.
  Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy. Scott siedział na krześle przy moim łóżku.
  - Myślałam że już ustaliliśmy żebyś mnie tak nie nazywał.- powiedziałam starając się na niego nie patrzeć, co było trudne, bo znajdował się przede mną.
  - Ty tak ustaliłaś, nie ja.
  Znowu się położyłam i rzuciłam mu żeby sobie poszedł a on jak na złość podszedł do mnie.
  - Wstawaj, pokarze ci coś co może cię zaciekawić.
  Nie czekając na moją reakcję wziął mnie na ręce i podszedł do okna. Znajdowaliśmy się na drugim piętrze, więc trochę się przestraszyłam. Scott otworzył okno i stanął na parapecie.
  - Scott? Co ty chcesz zrobić?
  - Spokojnie księżniczko. Po prostu się mnie mocno trzymaj.
  - Co ty...?
  Nie zdążyłam dokończyć zdania bo chłopak skoczył. Tak, dobrze myślicie, skoczył z drugiego piętra z dziewczyną na rękach i jedyne co powiedział to żebym się trzymała, więc tak zrobiłam myśląc o tym co sobie połamiemy. Nagle poczułam jak wiatr, który jeszcze chwilę temu wiał od dołu ustał a my już nie spadaliśmy tylko staliśmy na twardym gruncie.
  - Jak ty to zrobiłeś? - spytałam lekko przestraszona.
  - Dowiesz się w swoim czasie. - powiedział i ruszył przed siebie prosto na parking.
  Posadził mnie na czarnym motocyklu, z tego co Katy kiedyś mi mówiła o tym jaki motocykl chciałaby mieć, pamiętam że ten model to Honda CBR 600 ale co dalej już nie wiem, wystarczy mi wiedzieć tylko to że jest szybka, żeby bać się wsiąść na to ze Scottem. Podał mi kask i powiedział żebym go dobrze zapięła i trzymała się bo jazda będzie ostra. Zaczęłam krzyczeć, że nigdzie z nim nie pojadę, a on tylko zapalił i był już gotowy do jazdy. Z niechęcią przytuliłam się do niego i dałam swoje ręce na jego brzuch i to świetnie wyrobiony brzuch, czułam jego mięśnie przez koszulkę. Zaraz po tym jak go objęłam ruszył z parkingu prosto na drogę prowadzącą do miasta.
  Nie minęło dziesięć minut a już byliśmy pod parkiem. Nigdy nie jechałam jeszcze z taką prędkością na... w sumie to na niczym jeszcze tak nie jechałam. Pierwsza zsiadłam z motocykla i oddałam kask Scottowi.
  - Skoro mnie już tu zawiozłeś to co dalej?
  - Po prostu się nie odzywaj księżniczko i idź cichutko za mną.
  Pokiwałam głową, a on się uśmiechnął i wszedł do parku, więc ja zrobiłam to samo. Doszliśmy w milczeniu do miejsca gdzie drzewa były gęściej i bliżej od siebie.
  - Obiecaj, że nie zaczniesz piszczeć, okey?
  - Yhym.
  Podeszliśmy do wielkich krzaków za którymi usłyszałam głos siostry. Cicho tak jak Scott przykucnęłam za nimi i patrzyłam pomiędzy gałęziami co się tam tam dzieje.
  Moja siostra Katy stała do mnie tyłem, a przed nią leżała na ziemi jakaś dziewczyna. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak z brązowymi włosami i fiołkowatymi oczami i pocałował ja w policzek, na co ona odpowiedziała tym samym. Dobra, rozumiem że Katy jest na wagarach z jakimś chłopakiem, to do niej podobne, ale dlaczego mamy się przed nimi chować?
  Scott podał mi karteczkę na której było napisane "Mam coś jeszcze do załatwienia, idź w stronę motocykla, ja dołączę do ciebie za jakieś piętnaście minut". Pokiwałam głową, a on pobiegł w stronę wyjścia z parku jak torpeda. Natomiast ja wstałam i udałam się w tą samą stronę wolnym krokiem patrząc czy Katy mnie zauważyła, ale nic na to nie wskazywało. I kiedy odwracałam głowę weszłam w coś twardego. pierwsze co pomyślałam, to zderzenie z drzewem ale w tym momencie osoba z która się zderzyłam złapała mnie ręką od tyłu za nadgarstki i uniemożliwiła mi ruchy rękami a drugą ręką zatkała mi usta.
  - I nie próbuj kopać, bo ci się dostanie.
  Rozpoznałam ten głos. Taki sam miał rudowłosy chłopak z którym się bił Scott tydzień temu. Poczułam jak zaczyna mnie pchać w stronę krzaków, więc nie miałam innego wyboru jak iść "dobrowolnie".
  - Patrzcie kto nas podglądał. To właśnie ta dziewczyna o której wam mówiłem, że przeszkodziła mi w walce z tym diabłem.
  Na te słowa szatyn się uśmiechnął a moja siostra odwróciła i zamarła, by po chwili powiedzieć.
  - Puść ją Eric, to moja siostra - Lucy.- W tym momencie uścisk się poluźnił, i chłopak mną rzucił na ziemię tuż obok leżącej dziewczyny.
  Przybliżyłam się jeszcze trochę do niej i zobaczyłam jej rozszarpane gardło i krew na jej ubraniu. Szybko odskoczyłam od trupa i spojrzałam ze zdziwieniem na Katy, a chłopaki zaczęli się śmiać.
  - Co wyście jej zrobili? - zapytałam drgającym głosem.
  - Uspokój się siostro, my tylko napiliśmy się jej krwi i tyle.
  - Jak to "i tyle"?! Zabiliście ją!- na te słowa wszyscy zaczęli się śmiać.
  Wstałam, podeszłam do siostry i z całej siły przywaliłam jej w twarz z liścia.
  - Osz ty mała - Eric i ten drugi chłopak złapali mnie za ręce i sprowadzili na klęczka kiedy chciałam znowu przywalić Katy.
  - Skoro już wyładowałaś na mnie swój gniew to pozwól, że ci wyjaśnię. Ja, Eric i Filip jesteśmy wampirami, żywimy się krwią by przetrwać. Zrozum, to dla nas normalne.
  - Jak możesz twierdzić, że zabijanie jest normalne?!
  - Nie zabijamy za każdym razem, ale dzisiaj tak wyszło.
  - Skoro już tutaj jest to czy możemy się z niej napić?- Z uśmiechem zapytał Filip.
  - A pijcie, tylko jej nie zabijcie.






  Siemka kochani. Dawno mnie nie było bo miałam brak weny, ale wróciłam i mam zamiar teraz częściej dodawać nowe rozdziały (mianowicie raz na tydzień lub dwa), a w postaci rekompensaty za długą przerwę następne dwa rozdziały dodam do końca wakacji. Bardzo proszę o komentarze.

~Lucy

6 komentarzy:

  1. Hejo, skarbie :***
    Bardzo mi się podoba ten rozdział :)
    Nie dziwię się reakcji Lucy, w końcu musiała być w szoku, gdy dowiedziała się, że jej siostra i chłopak są wampirami !
    Już polubiłam Scotta :D
    Ma genialny charakter, kocham ^^
    Rozdział trochę krótki, ale świetny!
    Kocham Cię bardzo :*****
    Dawaj następny!!!!
    Pozdrawiam i ślę uściski ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Niedługo nadrobię wcześniejsze rozdziały, mam jeszcze sporo zaległości na innych blogach. Wybacz mi kochana :( wiesz, że Cię kocham^^^

      Usuń
    2. Dzięki skarbie za ten komentarz, ty zawsze wiesz jak wprawić na moją twarz uśmiech. Teraz mam wolne dni i spędzę ja na pisanie nowych rozdziałów.

      ~Kocham Lucy :*

      Usuń
  2. Hej bardzo fajny blog oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Początek rozdziału, czyli wymówienie imion tych wszystkich osób, to dla mnie jakaś istna masakra, bo ja w ogóle nie byłam w stanie dopasować imienia do osoby, gdyż mam wrażenie, że wcześniej nie było o nich ani wzmianki.
    Skok z drugiego piętra, jazda motocyklem... wampir jakiś?
    A więc siostra też jest wampirem? Za szybko! Znaczy może i dobrze, bo piąty rozdział, ale... te rozdziały są takie krótkie, że mam wrażenie, że wszystko dzieje się tak właśnie na "odwal się" i koncentrujesz się jedynie na głównym wątku i gnaniu czym prędzej do akcji, a po drodze gubisz wiele, może mniej istotnych, ale nadal niezwykle ważnych rzeczy.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń