wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 1

 Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta i tak na okrągło. Właśnie się zaczął kolejny rok szkolny. Różni się on tylko szkołą. Jestem już w liceum. Każda dziewczyna pewnie już obczaiła wszystkich chłopaków, ale nie ja. Jestem inna od reszty. Mnie nie zależy na markowych ciuchach i butach tylko na ocenach. Staram się ile mogę, chociaż jestem kiepska. Mam gdzieś 160 cm, lekką opaleniznę, brązowe włosy sięgające do piersi i oczy w zawsze innej odmianie brązu. Po odebraniu planu lekcji poszłam na matematykę. Szybko zerknęłam na tablice by zobaczyć gdzie jest moje miejsce. Zaraz po dzwonku ktoś usiadł na krześle obok, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Nauczyciel sprawdził obecność, a ja zaczęłam rysować anioła od tyłu. Poczułam czyjś wzrok na mnie. Nie przejmowałam się tym i szkicowałam dalej.
- Dobrze rysujesz - powiedział ciepły męski głos.
- Dzięki.
- Jestem Scott.
- A ja...
 - ... Lucy Damon, - przerwał mi - a w związku z rysunkiem to skrzydła powinny zaczynać się tu...
 Wziął ołówek i zaznaczył dwie kreski na plecach anioła. Jego ręka była wyrzeźbiona, gdy ją zabrał, podniosłam na niego wzrok. Ma piękne włosy i oczy w tak ciemnym odcieniu czarnego, że mogłyby pochłonąć cały świat. Twarz była taka jak ręka, idealna, każda rysa wygląda jakby została starannie zaplanowana. Można powiedzieć tylko, że jest niesamowicie przystojny, ale ja nigdy nie oceniam "książki po okładce".
 - Dzięki, ale dam rade sama narysować - odpowiedziałam i zamknęłam notatnik.
 - Ja tylko chciałem pomóc.
 Lekcja zeszła szybko, tak jak inne i mogłam już wracać do domu. Poszłam do szafki żeby odłożyć nie potrzebne rzeczy. W momencie kiedy zamykałam szafkę ktoś na mnie wpadł i pobiegł dalej, a ja zbierałam rzeczy które spadły na podłogę. Usłyszałam za sobą śmiech Natalie, Aliny i Jo, div z mojego rocznika. Są lubiane, podziwiane, bogate i strasznie puste. Noszą kosztowne, drogie rzeczy. Znam je dopiero od kilku lekcji a już przyprawiają mnie o mdłości. Mam z nimi angielski, w-f i muzykę, mam nadzieje że tylko tyle, ale w moim przypadku marzenia się nie spełniają. Pamiętam jak chciałam dostać rybkę... skończyło się na butelce wody. No dobra a teraz wracamy do teraźniejszości. Wstałam z rzeczami i jakby nic się nie stało zmierzałam do wyjścia.
 Szłam w przeciwnym kierunku niż do domu, już z jakieś pięć kilometrów nim dotarłam do początku lasu. Od zawsze kochałam naturę i spędzanie czasu na świeżym powietrzu przeciwnie do mojej siostry Katy. Nie wspomniałam jeszcze o niej, jest zamkniętą w sobie emogirl. Ja nie popieram tego bo tylko zniszczyła swoje naturalne ciało, nie maluję się z tego samego powodu. Nienawidzę wszystkich którzy nie szanują otaczającego ich piękna, nie jestem hipiską.
 Weszłam do lasu i zaczęłam biegnąć przed siebie omijając drzewa aż dotarłam do małej polany przez której środek przebiegała rzeka, na oko miała jakieś dwadzieścia metrów szerokości i paręnaście głębokości, a woda była tak strasznie przejrzysta. Wskoczyłam do niej i przepłynęłam na drugi brzeg, bo nie było innego sposobu na przejście. Woda była chłodna, ale orzeźwiająca, wyszłam i skierowałam swoje kroki w kierunku rozłożystego dębu. Wspięłam się i usiadłam na gałęzi gdzieś dwa metry nad ziemią i pozwoliłam słońcu ogrzewać moją twarz. Było tak cicho i spokojnie.
 Nagle usłyszałam cichy szmer, otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć. Była noc. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na zegarek, była  21:41.
 - Jak się spało księżniczko?
 Wystraszyłam się i zsunęłam się z gałęzi i wpadłam w czyjeś ramiona. To był on. Scott.
 - Co ty tu robisz? - spytałam.
 - Ja?
 - Tak ty.
 - Raczej co t y tu robisz?
 - Spytałam pierwsza.
 - Nie muszę na to odpowiadać.
 - W takim razie ja też nie. A teraz mnie postaw.
 - Nie.
 - Puszczaj i to już. - zaczęłam się szarpać, ale jego uścisk był za mocny - Słyszysz? Zostaw mnie. Bo zacznę krzyczeć. - już otworzyłam usta ale on mnie wyprzedził i zaczął szeptać mi do ucha.
 - Jesteśmy siedem kilometrów od najbliższej cywilizacji, nikt cie nie usłyszy księżniczko.
 Jego oddech był taki spokojny a głos ciepły, rozgrzewający. Zdałam sobie sprawę, że ma racje. Od wejścia do lasu którym przyszłam były ponad dwa kilometry a do najbliższego budynku, w tym wypadku szkoły, jeszcze pięć.
 - Czyżby w końcu dotarło do mojej księżniczki, że krzyki nie pomogą.
 - Nie nazywaj mnie księżniczką, a tym bardziej nie mów, że jestem twoja.
 - Będę mówić jak zechce. W końcu i tak wszystkie mi ulegają.
 - Nie jestem taka jak inne.
 - Nie ważne jaka jesteś i tak mi ulegniesz.
 - To się jeszcze przekonasz. I puść mnie w końcu.
 Postawił mnie na ziemi, a ja pobiegłam przed siebie, przepłynęłam rzekę i biegłam dalej. Po godzinie biegu byłam pod domem. Zbliżała się północ, więc weszłam po cichu i i przemknęłam do pokoju by nikogo nie obudzić. Zamknęłam drzwi i padłam na łóżko.

 Dlaczego ja?  Dlaczego mi to robi? Czy jego bawi znęcanie się nade mną?
Dlaczego nie mogę o nim przestać myśleć? Dlaczego było mi tak przyjemnie w jego ramionach?
Co on tam robił? Jak długo tam był? Dlaczego mnie złapał? Czy jestem mu obojętna?
Czy jestem po prostu kolejną do zaliczenia dziewczyną? Dlaczego jest tak arogancki?
Dlaczego ma taką ciemną, mroczną aurę? Dlaczego tak wciągają jego oczy?
Dlaczego czuje od niego dziwne emocje? Czy on jest inny od wszystkich znanych mi osób?
Co on ma w sobie?

Zasnęłam pogrążona w pytaniach.





I to jest właśnie pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że was zachęcił a nie odwrotnie. Proszę o komentarze.

4 komentarze:

  1. Ciekawe, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono świetne tyle tylko powiem i lece dalej czytać :) A ciebie zapraszam do siebie na rozdział :*
    http://fantasylovee.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w komentarzu postawię na szczerość, więc mam nadzieję, że się nie obrazisz.
    Moim zdaniem wszystko szybko i pisane trochę na "odwal się", choć być może to wina gnania do akcji i niektórzy lubią taką dynamikę, a mnie jednak do dopełnienia obrazu trzeba spokojnego wprowadzania w fabułę, bohaterów, ich relacje, choćby minimum opisu.
    Ten rozdział nie był długi, a wcisnęłaś do niego pięć osób - te dwie gwiazdeczki, Scotta, główną bohaterkę i jej siostrę. Trochę dużo na raz i niekoniecznie kogokolwiek z nich umiem sobie wyobrazić, choć były opisy ich wyglądu i zachowań, ale było za dużo na raz. Ja chyba bym wolała poznać bohaterów stopniowo, zobaczyć jak się zachowują w jakieś sytuacji, niż mieć napisane "są tacy i tacy i zachowują się tak i tak".
    Kolejna sprawa, to przez moment nie wiedziałam czy nie przełączyłam strony, tak przypadkiem i nie trafiłam na zupełnie inne opowiadanie. Już wyjaśniam o co chodzi. Dziewczyna była w szkole, potem nagle biegła i przepływała rzekę. Moje pytanie brzmi czy ona się transportowała, śniła o szkole, czy to działo się później. Jeśli później, to przejście mało naturalne. Druga sprawa, to czy pływała w ubraniu?
    Liczebniki piszemy słownie, skrótów też nie używamy w opowiadaniach. Jak 5 m, to pięć metrów, bez upraszczania ;-)
    Co jeszcze...? Jeszcze coś z pewnością chciałam powiedzieć. A... schematyczność, takie kierowanie się stereotypami, że jak ktoś bogaty i modnie ubrany to zaraz pusty. Z pewnością są takie osoby, ale w opowiadaniach jest aż nazbyt to spłycone, dzielenie na pustych i pełnych, mądrych i głupich, złych i dobrych, a ja wolę jak to jest w każdej postaci zmieszane, bo nie ma ludzi do końca złych, więc czy stłamsić w ten sposób postacie jest dobrze? Prościej, z pewnością prościej i jeśli twoje opowiadanie ma trafić do 11-14 latek, które chcą tylko przeczytać o jakieś miłości rodem ze Zmierzchu czy z PW, to jasne, obrałaś dobry cel, ale bardziej wymagający widzowie, będą mieli problem znaleźć w tym coś dla siebie, bo już na wstępie - chłopak ją zaczepia, potem znowu ją zaczepia i to po chamsku, prostacku i bardzo infantylnie, ona ucieka, a w następnym pewnie znowu na siebie wpadną, a potem z chama i badboya, zaczniesz czynić spoko gościa, taki jest plan? Jeśli nie to przepraszam, ale taki przewiduje, bo tak jak mówiłam czytając twoje opowiadanie od razu rzuca mi się w oczy pewien, znany już z wielu młodzieżowych opowiadań schemat.
    Póki co to tyle i lecę do kolejnego, bo może jednak się mylę i dalej mnie czymś zaskoczy.
    No i jeszcze standardowo - nie masz akapitów i tekst nie został wyjustowany.

    Pozdrawiam:
    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń